Esperanto
Koniecznem następstwem odzyskania bytu politycznego przez Polskę jest, pomiędzy innemi, ogromny liczebnie wzrost wszelkiego rodzaju bibljotek, a co za tem idzie i zapotrzebowanie książek podręcznych, ułatwiających urządzanie i prowadzenie tych instytucji. Przy sporządzaniu katalogów nieodzowną jest rzeczą dla bibljotekarza aby miał pod ręką także i wykaz pseudonimów; korzystają zeń również badacze i miłośnicy książek. W zbiorku niniejszym starałem się, w miarę możności, uczynić zadość tej naglącej potrzebie. Posiadamy jak dotąd cztery takie zbiorki. Nazwa ta słusznie im się należy, gdy je zestawimy z tem co posiadają inne narody. Nie mówię już o olbrzymach: Anglji, Francji, Włoszech, Niemczech, u których istnieją kilkutomowe podobne wydawnictwa, ale zaledwie mierzyć się możemy z drobną Norwegją[1]. Pierwszy u nas na większą skalę zajął się tą sprawą Edward Minkowiecki, który ogłosił drukiem w r. 1881 w Warszawie nakładem Lewentala „Wykaz pseudonymów używanych przez autorów polskich“. Zawarł w tym wykazie 407 nazwisk, 569 pseudonimów. W r. 1888 „Wykaz” ukazał się w drugiem wydaniu również w Warszawie. Tu już mamy nazwisk 576, pseudonimów 786, na XXXII stronach 12ki. Zaznaczyć trzeba, że Minkowiecki pominął kryptonimy wszystkie, i pseudonimy dziennikarzy. Po latach 17 dopiero podjęła znów tę pracę p. I.[zabela] Z.[biegniewska]. Zbiorek ten wydał znany nakładca Michał Arct w Warszawie w r. 1905 w „książkach dla wszystkich”, jako N-r 153, p. t.: „Pseudonimy i kryptonimy pisarzy polskich”. Jest tu naogół 1116 nazwisk i 1413 pseudonimów i kryptonimów. (Przez nieuwagę zapewne zabłądził do tego towarzystwa holender, Multatuli = Dekker). Liczba to już pokaźna w dwójnasób prawie przewyższająca podaną przez Minkowieckiego. Czwartą moją poprzedniczką była p. Helena Dąbczańska-Budzynowska, która w r. 1910 ogłosiła we Lwowie: „Pseudonimy pisarzy polskich, Zebrał (sic!) H. D.” Tu już widnieje znaczny postęp zarówno pod względem jakościowym (układu, dokładności) jak ilościowym. Zarzucić można niegodziwą korektę np. Eug. Bielowski zamiast Aug. (ust.), Cezaryn, zam. Cerazyn, Multaturi zam. Multatuli (i tu bowiem znalazł się ten uprzykrzony holender, nadto p. D. dodała jeszcze moskala: Iskander = Aleksander Hercen) i sporo innych błędów drukarskich. Nazwisk mamy 1185, pseudonimów 1694. Od tego czasu upłynęło lat jedenaście. Powyższe dziełka — zwłaszcza ostatnie, zostały wyczerpane. Za ten czas przybyło sporo nowych pseudonimów, udało się rozwiązać niejeden dawniejszy. Pracując od r. 1907 w Bibljotece Wileńskiego T-wa przyjaciół Nauk, od r. zaś 1919-go nadto w Uniwersyteckiej, odczuwałem i odczuwam dotkliwie, jak zresztą każdy kolega bibljotekarz, który zetknie się z tem w praktyce — brak świeżej takiej książki podręcznej. To mnie zniewoliło, że podjąłem tę żmudną pracę. Ułatwiało mi ją co prawda troje wymienionych wyżej moich poprzedników, którzy pierwsi karczowali tę dziewiczą przed nimi glebę. Niemniej przeto za ostatnie 11 — 12 lat musiałem iść o własnych siłach i niemało podanych już pseudonimów np. w Bibljografji Estrejchera rozwiązywać samodzielnie, poszukując po innych źródłach. Skontrolowałem też wszystkie mniej rozgłośne. Za przewodnika służył mi nieoceniony Estrejcher zwłaszcza w tych tomach Bibljografji, które ukazały się po r. 1910 — więc nie mogły być znane moim poprzednikom. Kilkanaście pseudonimów nierozwiązanych przez Estrejchera znalazłem w Wielkiej Encyklopedji Illustrowanej. Dla przykladu przytoczę: Racławicki Tadeusz, pseudonim Antoniego Gustawa Bema, wykryty przez prof. Ignacego Chrzanowskiego w artykule o Stanisławie Krzemińskim. Korzystałem też z rozmaitych czasopism, kilkadziesiąt mam od samych autorów-pisarzy lub od ludzi wiarogodnych, zblizka daną osobę znających np. Romski Juljusz.
Koniecznem następstwem odzyskania bytu politycznego przez Polskę jest, pomiędzy innemi, ogromny liczebnie wzrost wszelkiego rodzaju bibljotek, a co za tem idzie i zapotrzebowanie książek podręcznych, ułatwiających urządzanie i prowadzenie tych instytucji. Przy sporządzaniu katalogów nieodzowną jest rzeczą dla bibljotekarza aby miał pod ręką także i wykaz pseudonimów; korzystają zeń również badacze i miłośnicy książek. W zbiorku niniejszym starałem się, w miarę możności, uczynić zadość tej naglącej potrzebie. Posiadamy jak dotąd cztery takie zbiorki. Nazwa ta słusznie im się należy, gdy je zestawimy z tem co posiadają inne narody. Nie mówię już o olbrzymach: Anglji, Francji, Włoszech, Niemczech, u których istnieją kilkutomowe podobne wydawnictwa, ale zaledwie mierzyć się możemy z drobną Norwegją[1]. Pierwszy u nas na większą skalę zajął się tą sprawą Edward Minkowiecki, który ogłosił drukiem w r. 1881 w Warszawie nakładem Lewentala „Wykaz pseudonymów używanych przez autorów polskich“. Zawarł w tym wykazie 407 nazwisk, 569 pseudonimów. W r. 1888 „Wykaz” ukazał się w drugiem wydaniu również w Warszawie. Tu już mamy nazwisk 576, pseudonimów 786, na XXXII stronach 12ki. Zaznaczyć trzeba, że Minkowiecki pominął kryptonimy wszystkie, i pseudonimy dziennikarzy. Po latach 17 dopiero podjęła znów tę pracę p. I.[zabela] Z.[biegniewska]. Zbiorek ten wydał znany nakładca Michał Arct w Warszawie w r. 1905 w „książkach dla wszystkich”, jako N-r 153, p. t.: „Pseudonimy i kryptonimy pisarzy polskich”. Jest tu naogół 1116 nazwisk i 1413 pseudonimów i kryptonimów. (Przez nieuwagę zapewne zabłądził do tego towarzystwa holender, Multatuli = Dekker). Liczba to już pokaźna w dwójnasób prawie przewyższająca podaną przez Minkowieckiego. Czwartą moją poprzedniczką była p. Helena Dąbczańska-Budzynowska, która w r. 1910 ogłosiła we Lwowie: „Pseudonimy pisarzy polskich, Zebrał (sic!) H. D.” Tu już widnieje znaczny postęp zarówno pod względem jakościowym (układu, dokładności) jak ilościowym. Zarzucić można niegodziwą korektę np. Eug. Bielowski zamiast Aug. (ust.), Cezaryn, zam. Cerazyn, Multaturi zam. Multatuli (i tu bowiem znalazł się ten uprzykrzony holender, nadto p. D. dodała jeszcze moskala: Iskander = Aleksander Hercen) i sporo innych błędów drukarskich. Nazwisk mamy 1185, pseudonimów 1694. Od tego czasu upłynęło lat jedenaście. Powyższe dziełka — zwłaszcza ostatnie, zostały wyczerpane. Za ten czas przybyło sporo nowych pseudonimów, udało się rozwiązać niejeden dawniejszy. Pracując od r. 1907 w Bibljotece Wileńskiego T-wa przyjaciół Nauk, od r. zaś 1919-go nadto w Uniwersyteckiej, odczuwałem i odczuwam dotkliwie, jak zresztą każdy kolega bibljotekarz, który zetknie się z tem w praktyce — brak świeżej takiej książki podręcznej. To mnie zniewoliło, że podjąłem tę żmudną pracę. Ułatwiało mi ją co prawda troje wymienionych wyżej moich poprzedników, którzy pierwsi karczowali tę dziewiczą przed nimi glebę. Niemniej przeto za ostatnie 11 — 12 lat musiałem iść o własnych siłach i niemało podanych już pseudonimów np. w Bibljografji Estrejchera rozwiązywać samodzielnie, poszukując po innych źródłach. Skontrolowałem też wszystkie mniej rozgłośne. Za przewodnika służył mi nieoceniony Estrejcher zwłaszcza w tych tomach Bibljografji, które ukazały się po r. 1910 — więc nie mogły być znane moim poprzednikom. Kilkanaście pseudonimów nierozwiązanych przez Estrejchera znalazłem w Wielkiej Encyklopedji Illustrowanej. Dla przykladu przytoczę: Racławicki Tadeusz, pseudonim Antoniego Gustawa Bema, wykryty przez prof. Ignacego Chrzanowskiego w artykule o Stanisławie Krzemińskim. Korzystałem też z rozmaitych czasopism, kilkadziesiąt mam od samych autorów-pisarzy lub od ludzi wiarogodnych, zblizka daną osobę znających np. Romski Juljusz.