Wina (Baczyński)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wina |
Pochodzenie | 1942-1943-1944 z rękopisu autora |
Data wyd. | 1942-1944 |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
WINA
Wśród drzew, co są jak płaskie zielone motyle,
Święty Jerzy cwałuje po czerwonej ścieżce
na koniu, co się wznosi, a za nimi w tyle
czeka mała dziewczynka, włosy ma niebieskie.
Smok się wydął i oczy błękitne wyłupił,
Zanim go dopadł rycerz — trzykroć blaskiem rzucił
I zginął. Głupi smoku! o, rycerzu głupi
to wszystko takie krótkie, a już się nie wróci
ani tobie pełzanie po zaklętych sadach,
ani tobie modlitwa w czarnych winogradach.
Truchło leży, paruje z niego zieleń śliska
jeszcze się gwiazdki jakieś z łusk przebitych sypią
i rycerz zadumany stoi, mieczem błyska,
tak pół czuje niepokój, a pół gorzką litość.
Cóż to, mała dziewczynko o niebieskich włosach
Czemu płaczesz? smok leży, zabit twój gnębiciel.
Nasłuchujesz oddechów jego w nocy głosach?
Wspominasz to niezdarne, smutne smocze życie,
i że śpiewałaś czasem jak potok szczęśliwie
wsparta na jego miękkiej, wypłowiałej grzywie?
I wraca Święty Jerzy tam, gdzie lasu smuga
kończy się i zaczyna trakt suchego pyłu,
a na postojach ciemnych marzy mu się długa
smocza szyja przebita i oczy, co były
wypukłe i żałosne i głos i łzy słyszy
i gorzko płacze zbrodni pod sklepieniem ciszy.
Grudzień 1942 r.